Moja "przygoda" z Wilgusem zaczela sie juz w roku 2001. W styczniu tego roku zglosilam sie do Kilini 2000 w ktorej Wilgus jest/byl operatorem na zabieg liposukcji. Przy konsultacji przed operacyjnej przekazalam lekarzowi wyniki badan krwi, na ktorych byla podwyzszona birubina, Wilgus spytal mnie czy nie jestem w ciazy. Na ten dzien nie moglam wiedziec czy jestem w ciazy czy nie, wiec odpowiedzialam zgodnie z prawda, ze nie wiem. 2 dni po zabiegu okazalo sie ze jestem w ciazy ( 4 - 5 tydzien ). Lekarz mimo watpliwosci nie wpadl na pomysl zeby skierowac mnie na badanie krwi lub zrobic szybki test ciazowy z moczu ( ambulatoriu i apteka znajdowaly sie w tym samym budynku ) tylko zaryzykowal zycie mojego dziecka dla 5.600 zl ! Wiele lat po operacji dowiedzialam sie, ze jego obowiazkiem bylo sprawdzic wszelkie nieprawidlowosci. Musze, przyznac, ze po zabiegu bardzo przejal sie moim losem i przeprowadzal parokrotnie konsultacje z moim ginekologiem - chodzilo o leki przeciwzakrzepowe jakie doatawalam po zabiegu.
W roku 2004 ( okilice lutego ) skontaktowalam sie z Wilgusem telefoniecznie w celu umowienia ewentulanego terminu zabiegu operacji biustu. W sierpniu 2001 roku urodzil sie moj syn a w maju 2003 corka. Po ciazasz moj biust zmienil ksztalt i poddal sie prawu przyciagania ziemskiego Podczas rozmow telefonicznych ustalilismy termin wizyty/konsultacji na koniec kwietnia 2004. Ustalilismy rowniez wstepnie wielkosc protez, mialy one miec wielkosc powyzej 420 ccm, dobor konkretnej wielkosci lekarz uzaleznil od "ogledzin problemu" tuz przed operacja. Obiecal mi, ze na dzien operacji przygotuje sobie kilka wielkosci protez i uzyje tych ktore beda najwlasciwsze. Kazal mi tez kupic sobie mocny sportowy stanik, ktory bede musiala nosic co najmniej przez kilka tygodni po operacji.
Pod koniec kwietnia pojawilam sie wraz z moja przyjaciolka w gabinecie p. Wilgusa w Pszczynie przy ulicy Antesia 1. Okazalo sie, ze nie jest to konsulktacja ale dzien zabiegu ! Bez jakiegokolwiek przygotownia polozono mnie na stol operacyjny ( chyba ok 2 godzi po moim przybyciu do kliniki ) w miedzy czasie Wilgus mial inna operacje i wszystko odbywalo sie troche na wariackich papierach. Jezeli chodzi o implanty postanowil, ze wszczepi mi wielkosc 375 ccm ktore jego zdaniem mialy byc "jak najbardziej odpowiednie". Na moje pytanie o wielkosc powyzej 400 ccm odpowiedzial, ze ma 420ccm ale tylko jedna sztuke bo mial pacjetke po mastektomii. Wierzac w opinie lekarza wyrazilam zgode na operacje i polozylam sie na stol. Zabieg wykonano cieciem z pod pachy.
Po zabiegu piersi byly ogromne, co bylo rzecza normalna przez opuchlizne. W trzeciej dobie tuz przed wypisem ze szpitala mialam jeszcze zmieniany opatrunek i juz podczas tej czynnosci Wilgus zaczal cos przebakiwac o mozliwosci poprawki, bo wydawalo mu sie, ze nie wpelni pozbylismy sie problemu. Zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami zglosilam sie tylko na jedna konsultacje pooperacyjna poniewaz musialam szybko wracac do domu i dzieci ( juz wtedy mieszkalam w niemczech a moja corcia wlasnie obchodzial roczek ).
Na tej konsultacji zaczal juz otwarciej mowic o poprawce. Z lekarzem pozostalam w kontakcie telefonicznym. Po wygojeniu sie biustu zaczelam byc coraz bardziej sceptycznie nastawiona do tego co widzialam w lustrze. Moj biust byl wyraznie podzielony na czesc wypelniona implantem i na czesc w ktorej nie bylo nic. Wlasnie ta czesc przy np podnoszeniu rak lub w pozycji lezacej zwisala jak pusty worek ( od brodawki w dol ). Skontaktowalam z Wilgusem ponownie, zapewnil mnie, ze zrobi mi mala korekte i nie bedzie po niczym sladu ( to zapewnienie i sugerowanie kolejnego zabiegu mam na pismie ). Termin nastepnego zabiegu ustalilismy na listopad 2004. Zabieg mial polegac na usunieciu paska skory wokol otoczki brodawki. Caly zabieg przeprowadzony byl bardzo szybko, jeszcze tago samego wieczoru zostalam wypisana. Po czasie okazalo sie, ze drugi zabieg nie wniosl nic oprocz widocznego splaszczenia biustu, rozciagniecia i znieksztalcenia otoczek i kolejnych blizn. Kwestie konsultacji a wlasciwie zmian opatrunkow rozwiazalismy podobnie jak za pierwszym razem. Kiedy wreszcie doszlo do mnie, ze lekarz schrzanil robote zaczelam konsultowac sie z innymi wiodacymi lekarzami w Polsce i nie tylko.
Kazdy z nich przedstawil mi sprawe nastepujaco : nie bylam przewidziana jako przypadek do powiekszenia biustu a raczej do plastyki - podniesienia biust dlatego wszczepienie implantow o zbyt malym rozmiarze nie przynioslo oczekiwanych efektow. Uzbrojona w listy i maile od lekarzy konsultujacych skontaktowalam sie z Wilgusem. Tym razem bez zbednego gadania zasugerowal mi wykonanie kolejnej operacji. Operacja miala polegac na usunieciu starych implantow i wszczepieniu nowych o wielkosci 500 ccm ( !!! ) czyli az o 175 ccm wiecej niz te pierwsze ! Zabieg zostal wykonany cieciem w rowku podpiersiowym. Po zabiegu nie udalam sie juz na zmiane opatrunkow. Po kazdej operacji sciaganiem szwow zajmowal sie moj ginekolog, ktory ma rowniez specjalizacje onkologa i chirurga. Za wszystkie opracje musialam placic, razem zostawilam u Wilgusa 19.600 zl ! nie liczac kosztow zwiazanch z dojazdem i konultacjami u innych chirurgow.
Dzeiki niemu mam na sobie ponad 60 cm blizn, ktorych mozna bylo uniknac gdyby za pierwszym razem potraktowal mnie odpowiednio do mojego problemu. Z wyniku jaki uzyskalam po 3 operacji nie jestem zadowolona, w jednym miejscu implkat przebija ( jest wyczuwalny tuz pod skora ) moje otoczki maja ksztalt elipsy i sa OGRONE a biust suma summarum dalej nie jest jedrny tylko obwisly. Moim zdaniem zachodzi koniecznosc - abym uzyskala taki efekt o jakim marzylam - jeszcze jednej opracji. Skontaktowalam sie z Wilgusem i zazadalam od niego czesciowego pokrycia kosztow tej czwartej operacji, groazac sadem. Wilgus wyzwal mnie od wariatek i psychicznie chorej wymagajacej hospitalizacji, a grozby Sadem skomentowal tym, ze jest ubezpieczony ! Skierowalam do niego swoje zadanie na pismie. Otrzymalam na nie odpowiedz od adwokata Wilgusa w ktorym sugerowano mi, ze sama sobie jestem winna bo nie umialam sie zdecydowac na wielkosc implantow, nie stosowalam sie do zalecien poopracjnych ( noszenie stanika !!! ) i nie bylam na konsultacjach pooperacyjnych przez co on nie mogl obserwowac procesu gojenia ( !!! ) a poza tym rzekomo po trzecim zabiegu ucieklam ze szpitala nie placac mu 5.000 zl !!
! No coz, po takiej arogancji nie pozostalo mi nic innego jak skierowac sprawe do Sadu. Moj adwokat ( p. mec. Kubica - Zawadzka z Bytomia ) skierowala sprawe do Sadu w Katowicach bo adres zamieszkania na pieczatce lekarza wskazywal na Katowice ( ul. Lubuska ). Pozwany nie stawil sie na rozprawe a cala wyslana do niego przez Sad korespondencja wrocila z adnotacja : adresat nie znany. Przez znajomych dowiedzialam sie, ze Wilgus mieszka w myslowicach - tam wraz z zona wybudowal dom - udalo mi sie ustalic adres i przekazalam go mojemu adwokatowi. Sprawa zostala przeniesiona do Sadu Rejonowego w Myslowicach. Na rozprawe pozwany sie nie stawil i zostal "skazany" wyrokiem zaocznym na wyplate mi odszkodowania. NA krotko przed uplywem terminu uprawomocnienia sie wyroku Wilgus zlozyl jednak odwolanie i cala sprawa zaczela sie od poczatku. Sad powolal bieglego w osobie pana dra Jaroslawa Janika z Czestochowy. Oczywisicie musiala jechac tez na spotkanie z bieglym. W polowie wrzesnia 2008.
Sad mimo opinii bieglego mowiacej o tym, ze to lekarz wybiera wielkosc implantow, ze lakarz odpowiada za przebieg i wynik operacji, ze noszenie stanika nie ma wplywu na ostateczny wynik zabiegu, ze nie bylo trzeba az 3 zabiegow zeby uzyskac taki efekt, ze zastosowane implaty byly stanowczo za male .... biegly ocenil, ryzyko operacji z zastosowaniem implantow 375 ccm na 70 % !!! itp wydal wyrok "uniewinniajacy" i zobowiazal mnie do pokrycia kosztow procesu i kosztow adwokatow Wilgusa.... oczywisiciezlozylam odwolanie.) Sprawa toczy sie przed Sadem Okregowym w Katowicach. Aktualnie jak napisalam jest to proces odwolawczy. Zlozylam odwolanie do Sadu Apelacyjnego w Katowicach z prosba o ponowne rozpatrzenie sprawy i/lub zasadzenie natychmiastowo odszkodowania lub wznowienie procesu przes Sadem Rejonowym w innym skladzie. Rozprawa apelacyjna odbyla sie 27.01, Sad nie orzekl jeszcze w tej sprawie, postanowil zebrac dodatkowe dowody i mam nadzieje, ze wyrok zostanie ogloszony na kolejnym posiedzeniu, ktorego terminu jeszcze nie znam.
Sprawa przed Sadem toczy sie juz od (chyba) X.2007 W wywiadach prasowych dotyczacych mojej sprawy Wilgus powiedzial, ze jestem osoba labilna psychicznie, ze jestem uzalezniona od operacji plastycznych i ze wazniejsze bylo dla mnie posiadanie ladnej figury niz zdrowie i zycie wlasnego dziecka ..... no i ze go okradlam !!!! Tak wyglada w duzym skrocie moja historia, jezeli bedziecie mieli jakiekolwiek pytania chatnie odpowiem A Wilgus dalej operuje, po programie "chce byc piekna" otworzyl w Katowicach nowa Klinike i operuje w niej kobiety wierzace wizerunkowi wykreowanemu przez TV.
ALe jak widac Pan Bog nie rychliwy ale sprawiedliwy .... Prokuratura Rejonowa w Katowicach zaczela zbierac dokumenty przeciwko Wilgusowi, bo doszly do nich sluchy, ze podrabia podpisy pacjentek ( tych ktore maja zal i chca dochodzic swoich praw na drodze sadowej ) na dokumentach - zgody na operacje, zgody na poniesienie wysokiego ryzyka itp ! Trzymjacie sie od niego z daleka !!!!